luty 2019
Słyszałem, że w Holandii trudno trafić na dobrą pogodę. U mnie to się sprawdziło, ponieważ oprócz chmur, czasami jeszcze padało :) Chociaż w dniu wylotu wyszło słońce i pojawiło się pięknie niebo, nie było mi już dane oglądać miasta w takich okolicznościach. Ale nawet w tej brzydkiej pogodzie Amsterdam jest bardzo urokliwy i na swój sposób niepowtarzalny. Do najciekawszych atrakcji zaliczyłbym: kanały szatkujące centrum, coffeeshopy, w których można zapalić joint’a, rowerzystów mających pierwszeństwo przed wszystkimi, krzywe domy, czerwone lampy witryn z paniami zapraszającymi do skorzystania z ich usług. Amsterdam wydaje się być nieco pruderyjny. Nawet we fladze są znaki XXX kojarzące się z czerwonymi latarniami, choć w rzeczywistości są to krzyże św. Andrzeja. Fajnie, że można spróbować kuchni kolonialnej, jak choćby indonezyjskiej czy tak egzotycznej jak surinamska. Jedyne na co narzekałbym to transport publiczny. Noclegi tutaj są bardzo drogie. Mieszkałem poza centrum i dojeżdżałem do hotelu. W Amsterdamie działka kilka firm transportowych i musiałem korzystać z kilku linii, które nie mają wspólnego biletu. Ale za każdym razem płaciłem inne opłaty: raz 2,5 €, za połączenie z powrotem 6,5 €, tramwaj 3,5 €, metro 3,2 €. Trudno się tu doszukać cenowej logiki. W sumie to czasami lepiej wziąć Ubera niż płacić podobną cenę za transport. Do Holandii kiedyś będę jeszcze chciał wrócić, szczególnie zobaczyć wiatraki czy pola tulipanów. A ten obecny wyjazd zaliczam do udanych :)